08.12.2017 17:30 19 Redakcja

Woda wciąż niszczy ich domy, samorządowcy chcą pomóc

Fot. Rafał Grubba

Wracamy do problemów kilkuset mieszkańców Dębogórza-Wybudowanie. Ich domy są cyklicznie zalewane z powodu wysokiego poziomu wód gruntowych i braku ujścia. Po interwencji jednego z mieszkańców wydawało się, że jest szansa na poprawę tej sytuacji. Jednak zmiany, które wprowadzi w nowym roku rząd, teoretycznie odbierają tę nadzieję. Mimo to samorządowcy deklarują pomoc.

Przypomnijmy, Rafał Grubba mieszka w miejscowości Dębogórze-Wybudowanie, dosłownie na granicy powiatu puckiego i wejherowskiego. Właściciele tamtejszych posesji mają problem z zalegającą wodą, której nadmiaru nie odbiera sieć melioracyjna. Dlatego postanowił on, że zrobi wszystko, aby problem około 350-osobowej społeczności został rozwiązany.

Fundamenty mamy namoknięte, wodę wylewamy z domów wiaderkami – opisuje Rafał Grubba. – Wysłałem prośbę o zajęcie się sprawą, gdzie tylko się da. Pisałem do Urzędu Miasta Rumi, Urzędu Miasta Redy, Urzędu Gminy Kosakowo i do instytucji odpowiedzialnych za sprawy wodne - wylicza.

Wcześniej o sprawie pisaliśmy w tym artykule. Wówczas pojawiła się nadzieja na pomoc, która miałaby polegać m.in. na hakowaniu jednego z kanałów. Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych Województwa Pomorskiego w Gdańsku Terenowy Oddział w Redzie zapowiedział jednak, że będzie to możliwe dopiero w 2018 roku.

Do tego czasu mieszkańcy mieliby sobie radzić na własną rękę. Tymczasem skala problemu rośnie. Obfite deszcze, a tym samym – podniesienie poziomu wód gruntowych sprawiło, że sytuacja mieszkańców zaczęła się drastycznie pogarszać.

Co się stanie, gdy zaleje nas w święta Bożego Narodzenia? Chcemy je spędzić we własnych domach, a nie pod mostem. Tragedią będzie, gdy przyjdą obfite opady śniegu, a po zimie roztopy. To będzie klęska – stwierdza Grubba. - Przecież lepiej jest zapobiegać niż leczyć, na pewno wyjdzie taniej.

Największą przeszkodą są właśnie o pieniądze – zarząd melioracji nie posiada odpowiednich funduszy. Co gorsze, instytucja ta od 1 stycznia 2018 roku zniknie. Przekształci się ona częściowo w Wody Polskie, a to budzi uzasadnione obawy właścicieli zalewanych domostw.

Tymczasem nagłośnioną przez nasz portal i mieszkańców sprawą zainteresowały się okoliczne samorządy. Rumski urząd miasta prowadzi procedurę wyboru geodety, który na jej zlecenie dokona szczegółowych pomiarów całego kanału. Ich wyniki wskazą, jakie działania techniczne mogą pomóc w poprawie sytuacji.

Burmistrz Rumi Michał Pasieczny wysłał też do Rafała Grubby informację, że „melioracje są sprawą absolutnie priorytetową dla uruchomienia terenów zarówno przy ulicy Kazimierskiej, jak i przy Dąbrowskiego (przemysłowe i mieszkalne). Pracownicy mają polecone, aby jak najszybciej temat był załatwiony. Natomiast procedury długotrwałe, jak i problemy z różnymi instytucjami, to druga strona medalu”.

Interwencję w sprawie zagrożenia wodą zadeklarowali też włodarze gminy Kosakowo. Wójt wystąpił do Marszałka Województwa Pomorskiego i Wydziału Zarządzania Kryzysowego Wojewody Pomorskiego o pilne podjęcie działań w tej sprawie.


Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...