Straszny dwór

Kultura,

Data 17.01.2016 17:00
Miejsce Opera Bałtycka

Sienkiewicz, Matejko, Moniuszko – taka jest aktualna trójca wieszczów. Krasiński i Słowacki nie sprawują już rządu dusz. Tylko Mickiewicz ze swoim niepodważalnym autorytetem stoi na czele wszystkich, ale głównie dzięki kultowi, jakim darzymy „Pana Tadeusza”. A więc nostalgia sarmacka i sny o potędze wciąż są podstawowym paliwem narodowej dumy. Nie zmienił tego Wyspiański ani Gombrowicz. Nie zmienili tego luminarze PRLu. Kochamy nasze szlacheckie tradycje, waleczność, honor, odwagę i Miecznika, który ten kodeks cnót wylicza Damazemu, jako warunek ubiegania się o rękę córki. Nie raz obserwowałem oburzenie na widowni, kiedy reżyser szydził z tej postaci i opatrywał jej arię dwuznacznym cudzysłowem.

Ale jednak spór z Sarmacją jest podstawowym motorem naszej kultury. Prawie każdy polski twórca czuje się w obowiązku zabrać udział w tej dyskusji. Prawie każdy polski widz żywo kibicuje w tych sporach. Nawet pokolenia, które wydają się już kosmopolityczne i dla których narodowe cnoty należą do lamusa obciachowych tematów ze szkolnej ławy, tak naprawdę tęsknią za wyprawą w głąb przeszłości i odkrywaniem prawdy o swoich korzeniach. A więc zagrajmy to jeszcze raz i dodajmy tu i teraz swoje przekonanie, że heroiczna poezja, na której zostaliśmy wychowani ma też swoją niebagatelną cenę, którą niespodziewanie trzeba będzie zapłacić.

Marek Weiss

KOMUNIKAT Wykorzystujemy pliki cookies, aby nasz serwis lepiej spełniał Państwa oczekiwania. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.

ZAMKNIJ