20.10.2011 14:35 0

Tea-tralna jam session na Helloween

Tea-tralna, kontynuując najlepsze tradycje, ponownie sprowadziła jazz do foyer gdyńskiego Teatru Miejskiego. Poniedziałkowe jam session, rzecz jasna pod artystyczną opieką i kierownictwem Przemka Dyakowskiego, odbywają się regularnie, co dwa tygodnie. Zorganizowane, z udziałem czołówki trójmiejskich instrumentalistów, wspieranych przez absolutnie niezapowiedzianych gości. Nowe nagłośnienie, scena, menu, a w nim bogaty wybór herbat i kaw, pozwalają cieszyć się doskonałą muzyką, w doskonałej jakości i atmosferze.

W najbliższy poniedziałek, jako gospodarze spotkania wystąpią: wokalistka Joanna Kinitter, perkusista Tomasz Sowiński, kontrabasista Piotr Kułakowski oraz wibrafonista Dominik Bukowski.

Scena Tea-tralnej to miejsce magiczne dla trójmiejskiego jazzu. Tu w działającym przez dwanaście lat Sax Clubie, rozpoczynały kariery obecne gwiazdy wielkiego formatu. Pojawiali się zarówno przedstawicieli uznanego, głównego nurtu ze Zbigniewem Namysłowskim, Włodzimierzem Nahornym czy Janem Ptaszynem Wróblewskim na czele, jak i młoda scena, w tym ta jassowa.

  • Doskonale pamiętam ich wspólne spotkania, przecież to tu właśnie Namysłowski po raz pierwszy zagrał z Leszkiem Możdżerem. Temu ostatniemu publiczność zorganizowała zbiórkę pieniędzy na fortepian, by w ogóle miał na czym grać – wspomina swoją ulubioną anegdotę, związany z miejscem od samego początku Przemek Dyakowski.   Nie można też zapomnieć o wizytach znakomitych gości z zagranicy, dla których wieczór w gdyńskim klubie niezmiennie stanowił obowiązkowy przystanek na trasie koncertowej. Wystarczy wspomnieć, że grali tu Joe Lovano, Joshua Redman, Al. Foster, James Carter czy słynna „The Glenn Miller Orchestra”.  
  • Chcemy wrócić do tego, co było najważniejsze w tym miejscu. Stworzyć tę legendarną dobrą atmosferę dla jazzu. W pierwszej kolejności będziemy promować nowe pomysły i pozwalać zaistnieć młodym składom, ale oczywiście nie zabraknie stałych, sprawdzonych gości. Z tego połączenia z pewnością znów wyjdzie coś świeżego i dobrego. Na ostatnim jam session na jednej scenie grało piętnastu muzyków, ale taka jest właśnie idea jam session – nie wiadomo, co może się wydarzyć danego wieczoru – tłumaczy saksofonista Przemek Dyakowski, którego z pewnością także zobaczymy na scenie.

Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...