03.09.2021 08:23 2 WH

Szpital Pucki zabiera głos ws. śmierci 17-miesięcznego chłopca

Fot. archiwum

„Wyrokowanie, groźby pod adresem zarządu, czy samej prezes przyjęto jako standard walki o zainteresowanie tematem. Na chwilę obecną trwają czynności wyjaśniające, które od początku wspieramy - podobnie jak rodzice dziecka” - czytamy w oświadczeniu opublikowanym przez Szpital Pucki. Sprawa dotyczy 17-miesięcznego Maksymiliana, który zmarł w ubiegłym roku na niewydolność oddechowo-krążeniową.

Przypomnijmy, że o sprawie informowaliśmy na łamach naszego portalu i od samego początku budzi wiele kontrowersji. W sierpniu 2020 roku niespełna roczny chłopiec wraz z rodzicami spędzał wakacje w Jastrzębiej Górze. Pod koniec urlopu u dziecka pojawił się katar, gorączka i niepokojący szmer, który było słychać podczas oddychania. Rodzina udała się do szpitala w Pucku, gdzie lekarka miała stwierdzić, że „nic mu nie jest i że spływająca wydzielina podrażnia krtań oraz zaleciła inhalacje”. Po niespełna dobie Maks zmarł. Okazało się, że chorował na zapalenie płuc. Całą relację ojca chłopca można przeczytać tutaj.

Rzecznik Praw Pacjenta orzekł, że kilkanaście godzin przed śmiercią lekarz musiał usłyszeć charakterystyczny dla zapalenia szmer w płucach, który słyszeli rodzice. Przyczyną zgonu była niewydolność oddechowo-krążeniowa.

W czwartek (2 sierpnia) wieczorem na Facebooku pojawiło się oświadczenie Szpitala Puckiego.

Śmierć dziecka jest bez wątpienia ogromną tragedią. Rozumiemy rozgoryczenie i żal, który przemawia przez rodziców dziecka oraz determinację w wyjaśnieniu przyczyn śmierci. Niemniej jednak, nie ze wszystkimi metodami informowania o sytuacji jesteśmy wstanie się zgodzić - niektóre z nich mogą, czy wręcz powinny, stanowić podstawę do poinformowania służb państwowych z uwagi na swoją treść i przekaz. W tym momencie, zachowania te pozostawimy bez komentarza – czytamy w informacji.

Placówka zaznacza, że tej chwili trwają czynności wyjaśniające, które od początku są przez nich wspierane i czekają na rozpatrzenie całościowe sprawy. Szpital odniósł się także do medialnych doniesień oraz pisma Rzecznika Praw Dziecka.

Od początku sprawa budziła wiele kontrowersji i ogromne zainteresowanie opinii publicznej. Wyrokowanie, groźby pod adresem Zarządu, czy samej Prezes Szpitala, przyjęto jako standard walki o zainteresowanie tematem. Oficjalnie chcielibyśmy zaznaczyć, że nie zgadzamy się z opinią Rzecznika i w związku z tym wystosujemy odpowiednie pismo uzasadniające, które po przesłaniu Rzecznikowi również opublikujemy – czytamy.

Szpital podkreśla, że zlecenie specjalistycznych badań leży w gestii lekarza. Doktor, która przyjmowała chłopca obecnie nie współpracuje z placówką.

W ramach udzielonego świadczenia przeprowadzono badanie przedmiotowe i podmiotowe oraz podano domięśniowo produkt leczniczy. Czy lekarz mógł zlecić wykonanie RTG klatki piersiowej lub zlecić badania biochemiczne krwi, o których wspomina Rzecznik? Oczywiście. Szpital Pucki sp. z o. o. dysponuje całodobową pracownią RTG i laboratorium. (…) Od samego początku szpital jest transparentny w swoich działaniach i dąży do pełnego oraz rzetelnego wyjaśnienia sprawy.

Całe oświadczenie Szpitala Puckiego znajduje się tutaj.


Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...