04.04.2021 14:15 23 WH/TTM
Pan Stefan Kohnke nad ranem w każdą Wielkanoc wyrusza z bębnem, aby obudzić mieszkańców Jastarni na Mszę świętą rezurekcyjną. To tradycja, która powróciła do miejscowości w latach dziewięćdziesiątych. Pomimo pandemii, w tym roku rodowity Kaszub także zagrał na instrumencie.
Zmartwychwstanie Jezusa to najważniejsze święto dla chrześcijan. Na pamiątkę tego wydarzenia w Kościele katolickim organizowana jest rezurekcja, czyli procesja i poranne nabożeństwo.
Na Kaszubach istnieje tradycja, która nazywa się Bãblowanié. W Wielkanoc bębniarz gra na instrumencie, aby obudzić ludzi na poranną Mszę świętą. Zwyczaj powrócił do Jastarni w latach dziewięćdziesiątych za sprawą Stefana Kohnke.
– Kiedyś zapewniałem frekwencję na Mszy, bo budziłem ludzi od czwartej rano na Rezurekcję. Historia zaczęła się od kotła. Leżał ponad dwadzieścia lat na strychu i był uszkodzony. Na początku owinęliśmy go kocem, aby dźwięk był wyciszony. Naprawiliśmy go i od 1993 roku regularnie gram na bębnie w Wielkanoc - mówi Stefan Kohnke.
Choć tradycja była popularna w dawnych czasach, to wśród mieszkańców Jastarni wywołała niemałe zamieszanie.
– Na początku był szok. Ludzie byli zdziwieni. Pamiętam ten zwyczaj jako dziecko. Wskrzesiłem tradycję. Gram mieszkańcom dla radości, a Bogu na chwałę - zwraca uwagę rodowity Kaszub.
Są duże szanse, że tradycja Bãblowania pozostanie w Jastarni już na zawsze. Plotka głosi, że ten kogo Bãblowanié nie obudzi, wstanie w ten dzień "lewą nogą".
– Nawet jak mnie zabraknie, to jestem przekonany, że moi synowi będą bębnić - dodaje pan Stefan.
W trakcie ciszy wyborczej dodawanie i przeglądanie komentarzy jest zablokowane.