30.09.2020 11:40 3 rp/MOSG
Przez cały rejs z Londynu zachowywał się głośno, zmieniał miejsca i nie słuchał poleceń załogi samolotu – interweniowali mundurowi z Trójmiasta a „wczasowicz” słono zapłacił, bo pół tysiąca złotych, za podróż na własnych warunkach.
Przez cały rejs z Londynu zachowywał się głośno, zmieniał miejsca i nie słuchał poleceń załogi samolotu – interweniowali mundurowi z Trójmiasta a „wczasowicz” słono zapłacił, bo pół tysiąca złotych, za podróż na własnych warunkach.
Funkcjonariusze Straży Granicznej z Gdańska w poniedziałek (28 września) interweniowali wobec 31-latka, który awanturował się w samolocie.
– Według oświadczenia załogi, mieszkaniec woj. świętokrzyskiego przez cały rejs z Londynu zachowywał się głośno, nie chciał się uspokoić i wdawał w ciągłe dyskusje – relacjonując pogranicznicy.
Kilkakrotnie zmieniał miejsca, pomimo wyraźnego polecenia pracowników i na nic zdały się prośby i polecenia obsługi samolot. Już po wylądowaniu do niesfornego pasażera wyszedł kapitan samolotu, próbując uspokoić mężczyznę. Nie przyniosło to jednak rezultatu, dlatego na miejsce wezwano funkcjonariuszy Zespołu Interwencji Specjalnych.
– 31-latka przewieziono do pomieszczeń Straży Granicznej – dodają mundurowi.
Za nie wykonywanie poleceń kapitana statku powietrznego został ukarany mandatem w wysokości 500 zł.