23.06.2014 11:34 0

Niepokonany lider poległ we Wrocławiu

Foto. Anna Domżalska/nadmorski24.pl

W rozegranym w niedzielę 22 czerwca meczu dziesiątej kolejki Topligi Panthers Wrocław na własnym boisku pokonali Seahawks Gdynia 23:14. Tym samym przerwana została seria ośmiu zwycięstw niepokonanego w tym sezonie zespołu z Pomorza.

Na początku tegorocznych rozgrywek, 6 kwietnia w Gdyni Seahawks pokonali Panthers 30:22, mimo iż to wrocławianom przypięto łatkę hegemona po fuzji Giants i Devils. Do niedzielnej potyczki drużyna z Pomorza przystępowała z perfekcyjnym bilansem 8-0, Pantery z sześcioma zwycięstwami i dwoma porażkami - z Seahawks i Warsaw Eagles.

W pierwszej kwarcie żadnej z drużyn nie udało się zdobyć punktów. Jako pierwsi na prowadzenie wyszli goście, po ładnym biegu ich rozgrywającego Lance’a Kriesiena. Przed przerwą różnicę do czterech punktów zniwelował kopacz gospodarzy Dawid Pańczyszyn.

Druga połowa zaczęła się dla Panter znakomicie. Najpierw ładną akcją powrotną po wykopie rywali popisał się Tomasz Dziedzic. Potem świetne podanie Bartosza Dziedzica na blisko pięćdziesięciojardowy zysk zamienił Grzegorz Mazur. Zawodnik ten został zatrzymany raptem jard przed polem punktowym przeciwników. Okazji nie zmarnował Bartosz Dziedzic, który z piłką prześlizgnął się w endzone rywali. To pozwoliło Panthers prowadzić po raz pierwszy w meczu.

Jeszcze przed końcem trzeciej odsłowny piękny touchdown zdobył skrzydłowy gdynian Marcin Bluma wykorzystując celne podanie Kriesiena. Jastrzębie ponownie prowadziły czterema punktami. Punktem zwrotnym w zawodach była znakomita akcja obronna Mateusza Szeflera. W czwartej kwarcie Seahawks byli z piłką w okolicach 30. jarda przed własnym polem punktowym. Piłka po długim podaniu wpadła w ręce Szeflera. Gracz ten popisał się akcją powrotną, w której przemierzył z futbolówką ponad połowę długości boiska. Dwie akcje później kropkę nad i postawił Jamal Schulters.

Zwycięstwo przypieczętował Tomasz Dziedzic po podaniu swojego brata Bartosza. Na niewiele ponad cztery minuty przed końcem meczu ofensywa Jastrzębi została zatrzymana w czwartej próbie i stało się jasne, że Pantery wygrają to ważne spotkanie. Warte odnotowania jest to, że kilka bardzo dobrych, ponad pięćdziesięciojardowych zagrań wrocławian zostało zniweczonych przez przewinienia.

Dzięki zwycięstwu Pantery z bilansem 6-2 zajmują obecnie trzecie miejsce w tabeli Topligi. Mimo porażki Jastrzębie zachowały pozycję lidera. Jeżeli Seahawks za dwa tygodnie wygrają z Orłami, to ich półfinałowym rywalem będą Kozły Poznań.

  • Plan został dzisiaj wykonany w stu procentach. Dzięki temu mamy nadal szansę na pierwsze miejsce przed play-off. Wszystko wskazuje na to, że w tym sezonie jeszcze raz spotkamy się z Seahawks więc chcieliśmy udowodnić kto jest lepszą drużyną w tej części sezonu. Wielkie słowa należą się naszej defensywie, która praktycznie wyłączyła z gry Tunde Oguna. W ostatnich dwóch meczach sezonu nie możemy pozwolić sobie na błędy, ale oczywiście będziemy starali się zachować jak najwięcej sił przed decydującymi potyczkami rozgrywek - powiedział Jakub Głogowski, menedżer Panthers Wrocław.

  • Nasza ofensywa dzisiaj nie zaprezentowała takiego poziomu, do jakiego nas przyzwyczaiła. Do tej pory zdobywaliśmy średnio po 42 punkty na mecz, dzisiaj raptem 14. Przed meczem nie kalkulowaliśmy. Przyjechaliśmy do Wrocławia po zwycięstwo i zachowanie perfekcyjnego bilansu. Niestety dzisiaj to Pantery były lepsze. Nie bez znaczenia może być to, że nasi rywale mieli aż trzy tygodnie przerwy przez tym pojedynkiem, a my graliśmy w zeszły weekend. Gorąco wierzę, że pozostałe trzy mecze zagramy na własnym terenie. To na pewno przełoży się na lepszą formę. Nadrzędnym celem jest mistrzostwo - skomentował Maciej Cetnerowski, trener Seahawks Gdynia.

Najlepszym zawodnikiem wrocławskiego szlagieru był MVP poprzedniego SuperFinału Jamal Schulters. Zawodnik ten prezentował się równie dobrze, jak w poprzednim sezonie, wykonując wiele biegów, które przynosiły jego zespołowi dziesięć lub więcej jardów. W ataku wyróżnił się też skrzydłowy Tomasz Dziedzic. Na słowa uznania zasługuje postawa defensorów Kamila Ruty i Deante Battle. Jak zwykle na wysokości zadania stanęła też linia obrony Panter.

W ataku Seahawks wyróżnił się zdobywca bardzo ładnego przyłożenia Marcin Bluma. Poczynaniami defensywy dobrze kierowali linebackerzy Michał Garbowski i Paul Wright. Bardzo solidnie zagrał wracający po kontuzji Charles McCrea.

Swój przedostatni mecz w sezonie zasadniczym Pantery rozegrają 28 czerwca w Poznaniu. Rywalem wrocławian będą Kozły. 6 lipca na własnym boisku Seahawks podejmą Warsaw Eagles. Będzie to ostatni mecz Jastrzębi przed play-off.

Panthers Wrocław - Seahawks Gdynia 23:14 (0:0, 3:7, 7:7, 13:0)

II kwarta

0:7 przyłożenie Lance'a Kriesiena po 16-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Jakub Fabich)

3:7 36-jardowe kopnięcie z pola Dawida Pańczyszyna

III kwarta

10:7 przyłożenie Bartosza Dziedzica po 1-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Dawid Pańczyszyn)

10:14 przyłożenie Marcina Blumy po 48-jardowej akcji po podaniu Lance'a Kriesiena (podwyższenie za jeden punkt Jakub Fabich)

IV kwarta

16:14 przyłożenie Jamala Schultersa po 6-jardowej akcji biegowej

23:14 przyłożenie Tomasza Dziedzica po 8-jardowej akcji po podaniu Bartosza Dziedzica (podwyższenie za jeden punkt Dawid Pańczyszyn)

Mecz obejrzało 1100 widzów.


Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...