09.06.2014 18:06 0

Dwukrotnie przepłynie Zatokę Gdańską w 20 godzin?

Tomasz Chwaliszewski rozpoczął przygotowania na akwenach otwartych. Najczęściej trenuje na jeziorach w okolicy Bydgoszczy. Lecz pływanie w jeziorze diametralnie różni się od pływania w morzu. Dlatego kolejny etap w jego planach treningowych zaczyna się w morzu Bałtyckim, a dokładniej w Zatoce Puckiej. 8 czerwca 2014 roku pływak przepłynął odcinek między Kuźnicą, a Puckiem, czyli około 12 km w linii prostej. W rzeczywistości trochę więcej, bo 13,5 km.

W 2012 roku Chwaliszewski przygotowywał się do przepłynięcia Zatoki Gdańskiej pokonując odcinki od 8 do 10 km właśnie na Zatoce Puckiej. Wszystko po to by już za kilka miesięcy między 24-30 lipca 2014 rozpocząć najważniejszy dzień swojego życia.  Jako pierwszy polski pływak  podejmie próbę dwukrotnego przepłynięcia Zatoki Gdańskiej: z Helu do Gdyni i z powrotem. W linii prostej - ok. 40 km. Przy optymalnej  pogodzie  i małej fali zajmie mu to około 18-20 godzin. Jeśli zacznie wiać wiatr i wywoła boczny  prąd,  wynoszący  pływaka na pełne morze, potrwa to o kilka godzin więcej. 

Tomasz Chwaliszewski  nie boi się pływania w nocnych ciemnościach. Przekonał się o tym  w  2013  roku, gdy w rzece Warcie  w ciągu 26 godzin  przepłynął około 140 km. Było ciężko, bo nurt rzeki bez przerwy kręcił i  meandrował. Ubiegłoroczny wyczyn pływacki,  zakończony w pobliżu miasta Śrem,  był dla Chwaliszewskiego   sprawdzianem   przed tegoroczną próbą na Zatoce Gdańskiej. Ale przecież przedtem miał być kanał La Manche, a w tym roku –  Gibraltar.

O tych wszystkich planach nie da się opowiedzieć w kilku zdaniach. Zacznijmy więc od początku, czyli od basenu w Osielska pod Bydgoszczą.  Tomasz Chwaliszewski  rozpoczyna swój trening pływacki o szóstej  rano wskakując do wody na basenie w Osielsku. Płynie wyłącznie  kraulem i płynie szybko:  pokonuje około  stu pięćdziesięciu długości  basenu  (4000 m). Słychać tylko szum wody rozbijanej stopami, a pociągnięcia ramion są tak potężne, że ciało  niemal do połowy wynurza się z wody. 38 – letni Tomasz Chwaliszewski z takimi „parametrami”  mógłby z powodzeniem startować w  kulturystyce. Nic z tego:  ta  dyscyplina  go nie interesuje,  mimo że codziennie przerzuca na siłowni wiele ton żelaza. Chwaliszewski ma inny cel. Około 7.30 wychodzi z wody  i   rozpoczyna normalny dzień pracy  (jest nauczycielem informatyki oraz trenerem w klubie Dęby Osielsko).  Po zajęciach, od godziny 15 do 17 , jeszcze raz wskakuje do basenu i w ciągu półtorej godziny pokonuje podobny  dystans jak rano. Potem jedzie do domu, zjada obiad i śpieszy na  siłownię. Ma system ćwiczeń, który od wielu lat realizuje z żelazną konsekwencją. 

W lipcu 2012  roku  Chwaliszewski już raz zmierzył się  samotnie  z Zatoką Gdańską. Płynął z Helu do Gdyni (ok. 19 km ) co zajęło mu  dziewięć godzin. No tak, ale  w tym czasie stracił sześć kilogramów wagi. Specjaliści obliczają, że podczas intensywnego pływania w zimnej wodzie (a woda w Zatoce Gdańskiej prawie nigdy nie przekracza  17 – 18 stopni ) człowiek zużywa około trzy tysiące kcal na godzinę. Oczywiście, trzeba te  kalorie odzyskiwać w pożywieniu, inaczej organizm załamał by się po paru godzinach.  Gdyby nie rosnąca po południu fala i przeciwny wiatr,  w 2012 roku  Chwaliszewski planował  pokonanie Zatoki Gdańskiej  w czasie mniej więcej  o godzinę krótszym. Ale oszczędzał siły, ponieważ już wtedy miał chęć na powrót do Helu tą samą drogą, czyli wpław. Organizatorzy nie wyrazili wówczas  na to zgody, ponieważ nie byli przygotowani do asekurowania pływaka w warunkach nocnych. W tym roku jest  inaczej: wszystkie formalności oraz cała logistyka zostały zapięte na ostatni guzik na kilka  miesięcy.


Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...