18.10.2013 08:39 0

Po szalonym meczu czas na Odrę Opole

To co działo się przed tygodniem na Wzgórzu Wolności jeszcze na długo pozostanie w pamięci kibiców. Piłkarze już o meczu z Ruchem Zdzieszowice zapomnieli i czekają na starcie z Odrą Opole. Ten mecz już w piątek o godzinie 18.00.

Piątek nie kojarzy się piłkarzom Gryfa Orlex Wejherowo najlepiej. Tego dnia żółto-czarnym wyraźnie nie idzie. Do spotkania z Calisią Kalisz wracać już nie wypada, a w Opolu jest okazja, aby tę złą tendencję odwrócić. Podopieczni trenera Grzegorza Nicińskiego zmierzą się bowiem z Odrą i postarają się przywieźć z południa Polski punkty.

Żółto-czarni do Opola udali się już w czwartkowy poranek, tak, aby jak najlepiej przygotować się do piątkowego starcia. Nie wszyscy zawodnicy mogli jednak wsiąść do klubowego autokaru. Na miejscu został m.in. kapitan Gryfa Orlex Piotr Kołc, który musi odpokutować karę jednego meczu za nadmiar żółtych kartek. Nieobecność Kołca to spora strata, gdyż był to jeden z ojców sukcesu w meczu z Ruchem Zdzieszowice. Kołc miał udział przy wszystkich bramkach zdobytych przez wejherowian.

Pod nieobecność kapitana szansę występu otrzymają inni zawodnicy, ale celem nadrzędnym jest wywalczenie kompletu punktów.

Wejherowianie w minioną sobotę złapali oddech. Robiło się, bowiem powoli nerwowo, gdyż żółto-czarni nie mogli wygrać od trzech kolejek. Na szczęście w sobotę zainkasowali komplet punktów w szalonym meczu na Wzgórzu Wolności. Przypomnijmy, że Gryf Orlex prowadził już 3:0, aby w 10 minut stracić trzy gole. Ostatnie słowo należało jednak do podopiecznych trenera Nicińskiego, którzy po bramce Rafała Siemaszko zwyciężyli ostatecznie 4:3.

  • Cieszy zwycięstwo po trzech kolejnych porażkach. Chcieliśmy koniecznie ten mecz wygrać i na szczęście udało się w samej końcówce – komentował po meczu trener Grzegorz Niciński. - Prowadząc 3:0 dopuściliśmy do sytuacji, gdy rywale zdobywają gola kontaktowego, następnie dostają wiatru w żagle i udaje im się zdobyć dwie kolejne bramki doprowadzając do remisu. Po golu na 3:3 widziałem jak zawodnicy padli i myślałem, że już się nie podniesiemy. Chwała jednak moim zawodnikom, że pokazali charakter i ten mecz wygraliśmy.

Szkoleniowiec zdaje sobie jednak sprawę, że jest jeszcze kilka elementów do poprawienia.

  • Nadal problemem są głupio tracone bramki. Z tego musimy wyciągnąć wnioski. Pamiętajmy, że dziś to my zdobyliśmy zwycięską bramkę w końcówce, ale w poprzednich spotkaniach zdarzało się, że punkty traciliśmy w końcówkach meczów, Ten bilans zawsze musi wyjść na zero – mówi Niciński.

Tak popełnione błędy mogą być już nie do naprawienia w Opolu. Odra bowiem nieźle radzi sobie na własnym stadionie, gdzie poukładany taktycznie zespół jest wspierany przez liczną grupę kibiców. Doping fanów na pewno dodaje wiary miejscowym, ale w takiej atmosferze piłkarskiego święta lepiej gra się także wejherowianom. Już nie raz żółto-czarni udowodnili, że im więcej kibiców na stadionie tym lepsza gra.

Początek piątkowego meczu w Opolu o godzinie 18.00.


Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...