11.01.2018 14:32 7 Redakcja

Wojewoda nie ogłosił klęski żywiołowej w Choczewie

Zdjęcie ilustracyjne, źródło: pixabay.com

Plony rolników z Choczewa i okolic zalała woda, ale – mimo starań władz gminy – wojewoda nie zdecydował się na ogłoszenie klęski żywiołowej. Powodem takiej decyzji było to, że opady były „długotrwałe”, lecz nie „nawalne”.

Z powodu silnych opadów deszczu gminę Choczewo pod koniec ubiegłego roku od dłuższego czasu zalewała woda. Ponieważ pojawiły się problemy z melioracją i odprowadzaniem wody, tamtejszy wójt, Wiesław Gębka, wystąpił do wojewody o ogłoszenie klęski żywiołowej i zwołanie komisji szacującej szkody w uprawach rolnych.

Wiele płodów nie zostało zebranych z zalanych pól, a dodatkowo nowe zasiewy w części są zalane – relacjonuje włodarz Choczewa i okolic na łamach "Wieści Choczewskich". – Wojewoda nie chciał ogłosić stanu klęski, ponieważ twierdził, że "długotrwałe opady deszczu" nie są podstawą do ogłoszenia stanu klęski żywiołowej. Takim powodem mógłby być „deszcz nawalny”. To subtelna różnica, która wynika z definicji "deszczu nawalnego", występującego tylko wówczas, gdy stacja meteorologiczna zanotuje i potwierdzi określoną, dużą ilość opadów w krótkim czasie – zaznacza Gębka.

Jak zapewnia wójt, choczewski urząd w tej sprawie prowadził długotrwałą korespondencję. Ostatecznie przedstawiciel rządu w regionie postanowił powołać komisję na terenie gminy Choczewo, która sporządziła dokumentację z pól.

Podczas ewentualnego przyznawania pomocy dla rolników będą brane pod uwagę plony, które z powodu deszczu nie zostały zebrane – wyjaśnia wójt. – Jeśli chodzi o nowe zasiewy, to dopiero na wiosnę drugi raz komisja oszacuje poniesione przez rodników straty – podsumowuje.


Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...