16.11.2017 14:39 0 Redakcja

Współtwórcy „Kamerdynera” ujawnili kulisy superprodukcji

Fot. TTM

Muzeum Piśmiennictwa i Muzyki Kaszubsko-Pomorskiej w Wejherowie gościło współtwórców filmu „Kamerdyner”. Obraz, którego reżyserem jest Filip Bajon, nawiązuje do XX-wiecznej historii Polski, w tym do zbrodni w Lasach Piaśnickich.

Film Filipa Bajona jest oparty na historii Kaszubów i porusza m.in. temat zbrodni w Piaśnicy. Wybór tematyki nie był przypadkowy – jak mówią twórcy, w polskiej kinematografii nie ma jeszcze produkcji przedstawiającej historię Kaszubów z pierwszej połowy XX wieku.

W czwartek (16 listopada) do wejherowskiego muzeum przybyli Michał Pruski, scenarzysta, Mirosław Piepka, scenarzysta i współproducent, oraz Olga Bieniek, producent. Spotkanie odbyło się w ramach warsztatów filmowych w projekcie „Piaśnica – kultura miejsca”. Uczestniczył w nim również Krzysztof Hildebrandt, prezydent Wejherowa.

Projekt ten polega na organizacji cyklu różnych zdarzeń z siedmiu dziedzin sztuki, nawiązujących do zbrodni piaśnickiej. W ramach warsztatów spotykamy się również z twórcami filmu, tymi najwybitniejszymi – wyjaśnia Aleksandra Pitra, prezes Fundacji Sedlaka.

Uczestnicy mogli zgłębić tajniki realizacji pełnometrażowego filmu historycznego. Można było również się dowiedzieć, na czym polega praca ekipy filmowej i porozmawiać ze współtwórcami filmu.

Fot. TTM Fot. TTM Fot. TTM Fot. TTM Fot. TTM Fot. TTM Fot. TTM

Ważnym przesłaniem filmu „Kamerdyner” jest to, że różne nacje mogą obok siebie istnieć i się rozwijać. Jest to możliwe do czasu, gdy w te relacje nie wkracza polityka i wojna. Wtedy też dawniejsi przyjaciele stają się wrogami, a nawet oprawcami, jak miało to miejsce w Piaśnicy.

Ten film to 45 lat historii Kaszubów i Pomorza. Akcja filmu rozpoczyna się jeszcze pod zaborem pruskim, bo w 1900 roku, a kończy się w 1945. To opowieść o współistnieniu dwóch nacji, czyli Prusaków-Niemców oraz Kaszubów-Polaków – podkreśla Mirosław Piepka.

Od początku jego współtwórcy musieli zmagać się z trudnościami finansowymi, co jest typowe dla filmów historycznych. Dotacja z budżetu państwa pokryła około 1/3 kosztów powstania produkcji. Obecnie ekipa kończy realizację zdjęć.

Pozostało nam około 13 dni zdjęciowych w styczniu, później przystąpimy do montażu obrazu, kompozycji muzyki i przygotowujemy się do premiery – zapewnia Olga Bieniek.

Okres postprodukcji potrwa około pół roku. Premiera kinowa jest przewidziana na jesień 2018 roku.

Ponieważ jest to film o olbrzymim rozmachu epickim, a jego koszty są znaczące. O ile współczesny film kosztuje pięć, może sześć milionów złotych, w przypadku „Kamredynera” jest to szesnaście milionów złotych. Nie jest więc ewenementem fakt, że nasz obraz powstaje już dwa lata. „Wołyń” był kręcony przez podobny czas, z tych samych względów. W przypadku „Czarnego Czwartku”, którego byłem współtwórcą, spotkaliśmy się z podobnymi problemami – podkreśla Mirosław Piepka.

Chociaż film był realizowany przede wszystkim na Warmii i Mazurach, których plenery mają zastępować Kaszuby, jego fabuła bezpośrednio odnosi się do okolic Wejherowa. Niektóre sceny były też kręcone w pobliżu miasta, a także w Lasach Piaśnickich i Gdańsku.

Kaszuby są tak zabudowane i nowoczesne, że nie ma już tu miejsca na kręcenie epickiego filmu historycznego – wyjaśnia Mirosław Piepka.

W obsadzie filmu znajdą się popularni polscy aktorzy, m.in. Janusz Gajos, Adam Woronowicz czy Borys Szyc, co oczywiście zwiększa koszty produkcji, choć zarazem przekłada się na jakość obrazu.

Pierwsze zdjęcia do filmu postały we wrześniu 2015 roku. Miesiąc później planem zdjęciowym były Lasy Piaśnickie. Relację z tego wydarzenia zamieściliśmy w tym artykule. W sierpniu 2017 roku zdjęcia do „Kamerdynera” były kręcone na plaży w Dębkach, o czym informowaliśmy tutaj. Pełną fotorelację ze spotkania można znaleźć w fotogalerii Leszka Spigarskiego.


Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...