Jazzowy duet Tomasz Stańko i Marcin Masecki

Koncerty, Gdańsk

Data 10.05.2014 20:00
Miejsce Klub ŻAK
Adres al. Grunwaldzka 195/197
Miejscowość Gdańsk

Tomasz Stańko i Marcin Masecki - duet dwóch wyjątkowych osobowości polskiego jazzu. Muzycy niepokorni, bezkompromisowi, niezwykle twórczy i otwarci.

Tomasz Stańko - żywa legenda jazzu, pierwszy i najbardziej konsekwentnie grający free polski jazzman, Marcin Masecki - od kilku lat niezmiennie określany jako najbardziej twórczy i zaskakujący polski pianista jazzowy i klasyczny. Do wybrzmienia ostatniej nuty tego koncertu możemy być pewni jednego, będzie to coś nieprzewidywalnego.

Pierwszy raz spotkali się w 2011 roku - Marek Dusza z Rzeczpospolitej (18.07.2011) po koncercie tak pisał: "Staram się być na każdym dostępnym koncercie Maseckiego, bo jego podejście do improwizacji fascynuje mnie. Już sam fakt, że niemal na każdy występ ciągnie ze sobą pianino pomalowane na niebiesko z czerwonym samolocikiem na boku świadczy, że instrument nie ma dla niego większego znaczenia. On nawet lubi jego skompresowane brzmienie, choć ze Stainwayem nie ma nic wspólnego. Czy samolocik to znak, że pianistyka Maseckiego to prawdziwy odlot. Ja sobie to tak właśnie tłumaczę.

Nasz wybitny trębacz szuka nowych inspiracji. Zagrał już prawie wszystko, występował w tak licznych konfiguracjach, że trudno je spamiętać. Szuka nowych doznań chodząc po galeriach, czytając książki, ale nic nie zastąpi konfrontacji na scenie z muzykami. (...) Marcin Masecki inicjował większość tematów. Stańko czekał na pierwsze akordy i dobierał do nich swoje szorstkie frazy. Ale w konfrontacji z pianinem i klawesynem Maseckiego, to trąbka okazała się instrumentem mocniej osadzonym w tradycji. Nie powinno to nikogo dziwić. Styl Stańki ukształtował się w konfrontacji ze światowym free jazzem lat 60. i rozwija się razem z nim.

Obaj muzycy od razu nawiązali porozumienie. Stańko na scenie uśmiecha się rzadko, podobnie Masecki, a tego wieczoru obaj mieli radość na twarzach. (...) Dla młodych słuchaczy z podobnie jak Masecki zmierzwionymi poglądami na muzykę przychylność Mistrza Stańki była nobilitacją ich poglądów. Dla miłośników Stańki porozumienie, jakie błyskawicznie nawiązał z czołowym przedstawicielem młodego pokolenia świadczyło, że możliwe jest odkrywanie nowych dźwięków gdzieś między starym i nowym. Wystarczy podobna wrażliwość i otwartość, a ta od wieku artystów nie zależy. Dwa bisy i owacje publiczności były potwierdzeniem totalnego uznania dla tej sztuki. Czyżby był to koncert roku?"

TOMASZ STAŃKO

Niepowtarzalne dźwięki jego trąbki brzmią w najbardziej prestiżowych salach na świecie, a jego muzykę wydaje renomowana monachijska wytwórnia ECM Records.

Zaczął grać w końcu lat 50. na jazzowej scenie Krakowa. Joachim Ernst Berendt pisał o nim, że był pierwszym w Europie trębaczem grającym free. W latach 60. Stańko stał się filarem kwintetu Krzysztofa Komedy, z którym nagrał arcydzieło europejskiego jazzu, album "Astigmatic".

W początku lat 70. na czele własnego zespołu Tomasz Stanko Quintet, wszedł do czołówki free jazzu i pojawiał się na najważniejszych europejskich festiwalach. Pozycję tę utwierdziły kolejne projekty: Unit z Adamem Makowiczem oraz kwartet prowadzony z Edwardem Vesalą, zespół, z którym w 1975 roku rozpoczął współpracę z wytwórnią ECM. Wydany wówczas album "Balladyna", stał się legendą po obu stronach Atlantyku. W latach 80. Stańko grywał w orkiestrach Cecila Taylo ra, prowadził zespoły C.O.C.X. i Freelectronic, do których wprowadzał inspiracje muzyką reggae, latino, elektroniką oraz rapem.

W latach 90. zaczął się powrót Stańki na jazzowy szczyt i kolejna faza współpracy z wytwórnią ECM. Jego nowy kwartet z Bobo Stensonem, Andersem Jorminem i Tony Oxley'em okrzyknięto najlepszą jazzową grupą dekady - rzadka najwyższa ocena płyty "Leosia" w "Penguin Jazz Guide". Wydany w 1997 roku album "Litania". który zaprezentował światu muzykę Krzysztofa Komedy stał się jego pierwszym światowym bestsellerem. Dzięki płytom "Soul of Things" i "Suspended Night" nagranym z młodym polskim kwartetem na początku nowego wieku Stańko przebił się na rynek amerykański, gdzie od tamtej pory regularnie koncertuje. W 2002 został pierwszym laureatem European Jazz Prize przyznawanej w Wiedniu, dwa lata później odznaczono go w Polsce wysokim odznaczeniem państwowym, Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.

Od ośmiu lat regularnie pojawia się w pierwszej dziesiątce trębaczy prestiżowej dorocznej ankiety amerykańskiego magazynu "Down Beat". Ta sama ankieta honorowała go również w roli kompozytora. Jako lider wydał 37 albumów, jest również autorem muzyki do wielu filmów i spektakli teatralnych. Od 2008 roku mieszka w Nowym Yorku na Manahattanie. Jego przedostatnia płyta to "Dark Eyes" nagrana w 2009 roku z nowym skandynawskim kwintetem. Wśród jego aktualnych projektów znalazły się też zespoły z nowojorskimi muzykami, m. in. Lee Konitzem i Craigiem Tabornem.

W 2010 ukazała się w Polsce autobiografia artysty, "Desperado", która stała się bestsellerem. W roku 2011 Instytut Smithsona, największy na świecie kompleks muzeów i ośrodków edukacyjno-badawczych, wydał sześciopłytową kompilację "Jazz: The Smithsonian Anthology", którą zamyka utwór Tomasza Stańko, "Suspended Night Variation VIII", wyróżniając go tym samym jako niewielu z Europejczyków. W tym samym roku prezydent Bronisław Komorowski odznaczył Tomasza Stańko Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.

Rok 2013 rozpoczyna się premierą albumu "Wisława". Podobnie jak jego młodzieńczy idol Miles Davis, polski trębacz Tomasz Stańko ma dar układania świetnych zespołów, a ten, sformowany w światowej stolicy jazzu, obiecuje bardzo wiele. Thomas Morgan i Gerald Cleaver to jedna z najbardziej czujnych sekcji bas/ bębny we współczesnej muzyce improwizowanej, a kubański pianista David Virelles, inspirowany muzyką rytualną a także Theloniousem Monkiem i Andrew Hillem, wydaje się szczególnie dobrze usposobiony do nabrzmiałego mroku i wyrafinowanej grozy free ballad Stańki. W szybkich tempach jakby wszyscy czterej wkraczali na nowe terytorium, z bardzo ekscytującym rezultatem. Inspiracją dla nowych kompozycji Stańki z tego podwójnego albumu była także poezja Wisławy Symborskiej, polskiej poetki, eseistki, laureatki Nagrody Nobla, zmarłej w 2012 roku. Jak Stańko pisze w książeczce płyty "Lekturze słów Wisławy Szymborskiej zawdzięczam wiele pomysłów i inspiracji. Spotkania z Nią i współgranie z Jej poezją nadały rozmach także i tej muzyce, którą chciałabym z szacunkiem dedykować Jej pamięci."

Marcin Masecki - rocznik 1982, pianista, absolwent Berklee College of Music w Bostonie. Gra jazz i muzykę poważną. Współpracował i współpracuje m.in. z takimi artystami, jak Tomasz Stańko, Michał Urbaniak, Wojciech Waglewski, Macio Moretti, Raphael Rogiński. W 2012 r. wydał album "Die Kunst der Fuge". Jest to autorska, także w kwestii techniki nagrania ("Sztukę fugi" Masecki zarejestrował na dyktafon), wersja niedokończonego dzieła J.S. Bacha - celowo "brudna" brzmieniowo i choćby przez to prowokacyjna, uznana jednak przez wielu krytyków za wydarzenie roku. We wrześniu ubiegłego roku ukazała się płyta jego sekstetu Profesjonalizm. Nominowany do Paszportów Polityki za 2012 rok "Za to, że jako błyskotliwy pianista i kompozytor erudyta z humorem, inteligencją i bezczelnym wdziękiem wywraca i przedefiniowuje muzyczne kanony."

Nominujący go do Paszportów Grzegorz Brzozowicz uzasadniał: "Wymyka się wszelkim kategoryzacjom, gra jak żaden inny pianista, co dotyczy zarówno improwizacji, jak i odtwarzania partytury. Kochają go i nienawidzą jazzmani oraz awangardziści, a on nic sobie z tego nie robi i uwielbia przebywać w Buenos Aires", a Rafał Księżyk pisał: "Najwyższa pora docenić największy talent polskiego jazzu ostatnich lat. (...) Masecki prezentuje się jako błyskotliwy pianista i kompozytor erudyta, który z humorem, inteligencją i bezczelnym wdziękiem wywraca i przedefiniowuje muzyczne kanony."

O jego ostatniej płycie Dorota Szwarcman napisała: "Cykl fug i kanonów "Kunst der Fuge" Bacha nie jest przeznaczony na konkretny instrument. Grywało się go na organach, na klawesynie, w kwartecie smyczkowym, zespole dętym, nawet orkiestrze. Także na fortepianie, co według Maseckiego brzmi "jak Konkurs Chopinowski". Może rzeczywiście to kwestia wykonania, ale pianista miał taki kłopot z tym brzmieniem, że koniecznie chciał rzecz zrobić inaczej. Pierwszym pomysłem były organy Wurlitzera. Po pięciu latach i zmianach koncepcji ostatecznie Masecki nagrał cykl co prawda na steinwayu, ale domowym (odziedziczonym), a zamiast zwykłej aparatury nagraniowej zastosował dyktafon. Dodał więc dźwiękowi szum, nieco go odrealnił, ale też pojawiły się zmiany planu czy efekt wyczerpującej się baterii.

Na szczęście na płycie nie ma maniery, jaką solista zaprezentował na koncercie w Poznaniu sfilmowanym przez NInA - udawania, że się utwór nie do końca umie. Jest jednak próba maksymalnego ogołocenia z emocji w celu pokazania jedynie genialnej konstrukcji. Czy to pomaga w odbiorze? Niektórym być może tak. Na pewno nazwisko Maseckiego, popularne wśród młodego pokolenia, sprawi, że jego odbiorcy sięgną po Bacha i może zatrzymają się przy nim na dłużej."