11.03.2021 17:26 0 NW Zakątek Sztuki

'Pracownia stała się dla mnie schronieniem i jednocześnie klatką' - Karol Formela o artystycznej pracy w trudnym czasie [WYWIAD]

Fot. Karol Formela/archiwum prywatne

W cyklu „Zakątek Sztuki” będziemy przybliżać naszym Czytelnikom sylwetki lokalnych – i nie tylko – artystów, którzy ze sztuką bez dwóch zdań są na „Ty”. Malarze, rysownicy, rzeźbiarze, graficy, aktorzy, performerzy, muzycy, pisarze… – Małe i Duże Trójmiasto pełne jest artystów, o których warto mówić!

Karol Formela to artysta przez duże „A”. Mieszkaniec – niegdyś Wejherowa, a teraz Gdyni – od kilku lat pracuje w Wejherowskim Centrum Kultury. Ukończył Uniwersytet Artystyczny w Poznaniu na kierunku „Edukacja artystyczna w zakresie sztuk plastycznych” na specjalizacji Pedagogika i Pomorską Wyższą Szkołę Humanistyczną w Gdyni na kierunku „Kulturoznawstwo”, a wcześniej Liceum Plastyczne w Orłowie.

Karol skupia się w swej twórczości na wielu dziedzinach sztuki. Wykorzystuje potencjał, jaki daje mu teatr, malarstwo, grafika czy rzeźba. Dzięki temu jego wystawy oddziałują na wszystkie zmysły. Tak jest właśnie w przypadku jego najnowszej wystawy „TENEBRYZM”, której towarzyszy skomponowany przez artystę set.

Wystawa może wprawić nas w uczucie niepokoju, grozy. Możemy potrzebować chwili, by dostrzec, że gdzieś - w tych pełnych czerni obrazach - kryje się coś, czego istnienia nawet nie byliśmy świadomi. Dzieła intrygują, nie są jednoznaczne, zmuszają do refleksji i poszukiwań. Obrazy Karola pokazują, jak duże znaczenie w naszym życiu ma światło i uświadamiają, jak mało widać „na pierwszy rzut oka”.

Zapraszamy do rozmowy z Karolem Formelą:

NW: Tendencja jest taka, że wejherowianie uciekają do wielkich miast. To tam toczy się życie, są możliwości… Ty poniekąd uciekasz z Trójmiasta do Wejherowa. Powiedziałeś raz, że: Chyba nie chciałbym nawet pracować w tej Gdyni, mieszkając tam. Naprawdę lubię tu (do Wejherowa) dojeżdżać i lubię to miejsce. Widzę mnóstwo ludzi, którzy mają ten zapał i chęć zrobienia czegoś”. Czy to oznacza, że mieszkańcom większych miast „mniej się chce”? Jak to jest?

Karol Formela: Jestem pewien, że większe miasta mają zupełnie inne kierunki rozwoju i stają przed innymi problemami. Mój wybór nie jest związany z jakąkolwiek niechęcią do Gdyni, Gdańska czy Sopotu. Zdecydowanie mógłbym pracować w Trójmieście. Jednak decyzja o pracy w Wejherowie została pokierowana moją receptywnością na zapotrzebowanie kultury w mniejszych miejscowościach. Jestem przekonany, że „z drzewem nie trzeba chodzić do lasu”.

NW: Co masz dokładnie na myśli?

Karol Formela: Animatorzy kultury czy artyści mogą wiele zdziałać w przestrzeniach, które tego bardziej potrzebują. Jak sama zauważyłaś – przyjęty ogólnie kierunek to poniekąd ucieczka do wielkich miast. Niestety często powoduje to w moim odczuciu deficyt specjalistów oraz zróżnicowanie oferty kulturalnej w mniejszych miastach! Osobnym tematem jest dla mnie Wejherowo. Miejscowość ta - za sprawą ludzi, którzy mieli poczucie misji – stała się swoistego rodzaju fenomenem. Zarówno inicjatywy oddolne, takie jak Spichlerz Sztuki i Galeria w Oknie czy też działalność Filharmonii Kaszubskiej – potwierdzają tezę, że po prostu musi się komuś chcieć!

Fot. Karol Formela/archiwum prywatne

NW: Tadeusz Kantor. Był artystą wszechstronnym – jak sam o sobie mówił „totalnym”. Rozdzielanie jego dzieł na poszczególne „dyscypliny” mijało się z celem. Karol Formela – malarz, rysownik, fotograf, grafik, performer, aktor, twórca instalacji… Odnoszę wrażenie, że określenie „artysta totalny” pasuje do Ciebie doskonale. Co Ty na to?

Karol Formela: Dziękuję! Według mnie artysta totalny to twórca wszechstronny, którego dzieła są ze sobą zespolone i zintegrowane, a on z nimi. Myślę o sobie bardziej jak o artyście interdyscyplinarnym. To prawda, że smakuję sztuki w każdym jej aspekcie, ale jeszcze nie scalam się z możliwościami twórczymi w jedno. Niemniej jednak tworzenie „totalne” jest na mojej mapie marzeń. Dodam jeszcze, że Tadeusz Kantor jest jednym z moich idoli, a więc jeśli moja droga choć w niewielkim stopniu będzie skorelowana z jego twórczością - będzie to dla mnie ogromna radość! W końcu zarówno dla mnie, jak i dla niego, uprawianie sztuki jest trochę jak samorozwój czy rodzaj medytacji nad sensem życia.

NW: W galerii Filharmonii Kaszubskiej (jak sam zaznaczasz – póki co) oglądać można Twoją autorską wystawę pn. „TENEBRYZM”. Sposób malowania wykorzystywany wręcz obsesyjnie przez Caravaggia. Czy słusznie doszukuję się tu podobieństwa?

Karol Formela: Mam swój styl, który wynika z mojego gustu. Idole, artystyczne autorytety wpisują się w strukturę estetyczną na stałe. Jak słusznie zauważyłaś – inspiracje z ich twórczości mogą przejawiać się w moich dziełach. Niemniej jednak to, co robię jest unikatowe, ponieważ jest wynikiem moich własnych doświadczeń oraz tożsamości. Nie znam dwóch osób, które miałyby te same charaktery, osobowości oraz perturbacje losowe. Doświadczenia i perspektywa zawsze będą w jakiś sposób różne od siebie, a co za tym idzie – unikatowe.

NW: Gdy zobaczyłam jedną z prac pomyślałam „Trochę współczesny Beksiński”. Jak bardzo się mylę?

Karol Formela: Mrok Caravaggia, osobowość Dalego, historia życia Hasiora, dzieła Beksińskiego czy też cały dorobek artystyczny Kantora - to z pewnością najbliżsi mojej tożsamości estetycznej artyści.

Fot. Karol Formela/archiwum prywatne

NW: Zastanawia mnie stosunek artystów do porównań z wielkimi nazwiskami minionych – i nie tylko – epok . Jak to jest u Ciebie? Porównania są okej? Da się ich w ogóle uniknąć i stworzyć coś w stu procentach unikatowego, coś co nawet w najmniejszym stopniu nie będzie stanowiło inspiracji kimś lub czymś?

Karol Formela: Historia sztuki to raczej historia ewolucji. Opierając się na doświadczeniach innych artystów pogłębiamy własny rozwój twórczy. Obecnie żyjemy w kulturze re-mixu i nowych mediów, więc naturalnie większość dzieł jest po prostu „miksowana” na swój sposób. Pojawienie się jakiejś nowinki technologicznej stanowi piękne pole do eksperymentalnej eksploatacji twórczej. Tak jak pisałem wcześniej - z pewnością unikatowość samego twórcy powoduje, że dzieło jest wyjątkowe. Czy można stworzyć coś nowego? Wydaje mi się, że to zależy od naszej kreatywnej osobowości. Każdemu wielkiemu odkryciu towarzyszy spore zaskoczenie…coś unikatowego na pewno nas jeszcze zaskoczy!

NW: Mrok, niepokój, ciemna kolorystyka, siła… Czy najnowsza wystawa stanowi odpowiedź na to, co działo się w minionym czasie? Jest próbą wyrażenia jakiś emocji i poradzenia sobie z czymś

Karol Formela: Kolekcja stworzona została podczas lockdownu, więc z racji tego, że moja twórczość jest szczerą reakcją na otoczenie, nie byłem w stanie uniknąć tego uczucia niepokoju. Często sztuka jest dla mnie sublimacją myśli i uczuć, które mi towarzyszą, a nawet czasami prześladują mnie przez jakiś czas. Nadawanie im formy w postaci – na przykład – dzieła malarskiego, pomaga mi je zrozumieć, uporać się z nimi.

Fot. Karol Formela/archiwum prywatne

NW: Jak w takim razie rok 2020 spędził człowiek, który „cały jest sztuką”?

Karol Formela: Pracuję w Filharmonii Kaszubskiej i nie ukrywam, że kultura, której działalność została wstrzymana najwcześniej, a ponownie uruchomiona najpóźniej, stanęła przed szeregiem bardzo trudnych i niezwykle czasochłonnych wyzwań. Próba utrzymania kontaktu z widzem czy zaprojektowanie zupełnie nowego rodzaju oferty, a także adaptowanie się do nowych mediów to ogrom pracy.

NW: A co robiłeś oprócz pracy?

Karol Formela: Poza pracą zawodową poświęcałem się działaniu twórczemu w mojej pracowni. Dni mijały w zamkniętym pomieszczeniu i odcisnęły jakieś ciekawe piętno, którego jeszcze nie potrafię do końca zdiagnozować… Pracownia stała się dla mnie wtedy schronieniem i jednocześnie – klatką. To wyjątkowo ambiwalentne doświadczenie twórcze musiało w jakiś sposób zostawić ślad w moich pracach, ale nie tylko malarskich. Wystawa, która została zaprezentowana w galerii Filharmonii Kaszubskiej została wzbogacona przez skomponowany przeze mnie set. Utwór stworzyłem z otaczających moją pracownię dźwięków. Jestem wręcz uzależniony od stymulacji dziełami sztuki, dlatego nie ukrywam, że bardzo brakowało mi tych bodźców!

NW: Skończyłeś Liceum Plastyczne w Orłowie, a następnie Uniwersytet Artystyczny w Poznaniu. Wydaje się, że artystyczna ścieżka kariery obrana została już dawno temu. Czy decyzja o byciu artystą od A do Z była prosta i oczywista?

Karol Formela: Niejednokrotnie słyszałem o nędzy w jakiej żyli artyści, których doceniono dopiero po śmierci. O traktowaniu twórców jako zbędnych filozofów i niepotrzebnych arogantów, kwestionujących porządek świata buntowników… Szczerze mówiąc - bałem się tego ponieważ czułem, że po prostu gdzieś w głębi taki właśnie jestem. Dodatkowo słyszałem, że po studiach artystycznych sporo osób i tak nie ma pracy w zawodzie, co nie napawało optymizmem.

NW: Nie uległeś jednak tym „mitom”?

Karol Formela: Na szczęście wewnętrzna potrzeba twórcza zagłuszała lęki, a słuchanie siebie doprowadziło mnie do miejsca, w którym jestem obecnie - i jestem sobie za to bardzo wdzięczny. Mam pracę w sektorze kultury, nieustająco tworzę i wiem jak działać na rynku sztuki, zarabiać i do tego nie tracić swojego potencjału. Okazuje się, że w życiu kieruję się wartościami, które zbiegają się z twórczością artystyczną do tego stopnia, że trudno byłoby silić się na szukanie innych kierunków kariery. Wiem, że jestem w nieustającym procesie przemian i rozwoju. To jest moja droga twórcza, którą dodatkowo uznaję za wyjątkowo przyjemną.

Fot. Karol Formela/archiwum prywatne


Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...