22.11.2017 08:36 1 Redakcja/MOSG
Teoretycznie każdy wie, że w kwestiach bezpieczeństwa nie można liczyć na pobłażliwość służb lotniskowych. A jednak co jakiś czas kolejna osoba decyduje się na „dowcip”, którego esencją ma być… materiał wybuchowy. Podobnie było niedawno na gdańskim lotnisku.
Dwóch mieszkańców województwa pomorskiego najwyraźniej zapomniało o tym, że na lotnisku nie ma żartów ze strażnikami granicznymi. I to dosłownie. W poniedziałek (20 listopada) postanowili umilić sobie i innym podróżnym odprawę biletowo-bagażową przed odlotem do Eindhoven. Zażartowali więc, że w ich bagażach jest ukryta bomba i granat.
– Kiedy pracownica obsługi usłyszała o bombie i granacie, wezwała funkcjonariuszy z Placówki Straży Granicznej w Gdańsku. Mundurowi natychmiast szczegółowo skontrolowali pasażerów i ich bagaże, jednak nie ujawnili żadnych niebezpiecznych przedmiotów – informują pogranicznicy z Gdańska.
Co prawda, 27- i 33-latek zaczęli przepraszać za swoje zachowanie i wyrazili skruchę i tłumaczyli, że muszą wsiąść do samolotu, bo lecą do pracy. Niemniej funkcjonariusze byli nieubłagani i ukarali obu mężczyzn mandatami. Dodatkową sankcję, znacznie bardziej dotkliwą, nałożył na nich kapitan samolotu. Zgodnie z przysługującymi mu uprawnieniami, nie zabrał obu mężczyzn na pokład.
Jak podkreślają funkcjonariusze Morskiego Oddziału Straży Granicznej, był to już 38. przypadek interwencji wobec osób naruszających zasady bezpieczeństwa na gdańskim lotnisku. O wcześniejszych „bombowych żartach” pisaliśmy m.in. w tym artykule i tutaj.
W trakcie ciszy wyborczej dodawanie i przeglądanie komentarzy jest zablokowane.