17.11.2017 14:32 6 Redakcja/SM Wejherowo

Mimo znaków zakazu, wciąż parkują na drogach pożarowych

Źródło: SM Wejherowo

Brak nowych miejsc parkingowych i coraz większa liczba samochodów – to wszystko sprawia, że kierowcy naginają obowiązujące przepisy. Wykorzystują jako parkingi m.in. drogi pożarowe, narażając siebie i innych na niebezpieczeństwo. Straż miejska ostrzega, że nie będzie pobłażania dla tego typu zachowań.

W czwartek (16 listopada) wejherowscy strażnicy miejscy otrzymali kilkadziesiąt zgłoszeń o zablokowaniu pojazdami dróg pożarowych na ulicy Kochanowskiego w Wejherowie. Przybyli na miejsce funkcjonariusze stwierdzili, że niektórzy kierowcy – mimo znaków zakazu postoju i informacji o możliwym odholowaniu samochodu – postanowili wykorzystać ulicę jako przydomowy parking.

Funkcjonariusze podkreślają, że w dzień na ogół drogi pożarowe są przejezdne. Problem pojawia się nocą. Być może kierowcy liczą na to, że straż miejska w godzinach nocnych nie prowadzi swoich działań, a może po prostu przybywa chętnych do zaparkowania. Niemniej właśnie w godzinach nocnych zagrożenie pożarowe może być największe.

Źródło: SM Wejherowo Źródło: SM Wejherowo Źródło: SM Wejherowo Źródło: SM Wejherowo Źródło: SM Wejherowo

Na dobrą sprawę, każdy z kierowców, który pozostawił na drodze pożarowej pojazd, powinien zostać ukarany mandatem karnym, a pojazd – być odholowany na policyjny parking. Tym razem skończyło się na pouczeniach. Straż miejska nasili kontrole tych miejsc. Przy następnej interwencji kierowcy nie mogą już liczyć na pouczenie, będą sankcje karne – mówi Zenon Hinca, komendant Straży Miejskiej w Wejherowie.

Przepisy nakazują zarządcom budynków zachowanie dojść z dojazdów z drogi publicznej. Z tych powodów przy wysokich obiektach często funkcjonują drogi pożarowe. Nie wolno na nich m.in. parkować, ustawiać reklam, kwietników ani ogródków gastronomicznych. Zabronione jest także ustawianie pachołków ograniczających wjazd. Nie każdy jednak rozumie znaczenie dróg pożarowych.

Drogi pożarowe przy wieżowcach na ulicy Kochanowskiego są tego dogłębnym przykładem. Nikt nie przejmuje się ustawionymi znakami zakazu. Każdy parkuje, jak mu wygodnie i nie myśli o tym, że gdyby doszło w nocy do pożaru w wieżowcach – tragedia gotowa. Strażacy nie byliby w stanie podjechać z ciężkim sprzętem, np. z drabiną, pod wieżowiec. Nie byłoby też czasu na odholowanie pojazdów pozostawionych na drodze pożarowej – podsumowuje Zenon Hinca.


Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...