13.07.2017 14:35 0 Redakcja/TTM
Jeden z gospodarzy mieszkających w Mostach zauważył, że pszczoły z jego pasieki zaczynają umierać. Po chwili zauważył "osoby w białych kombinezonach", które spryskiwały okoliczne rośliny. Lokalna społeczność podejrzewa, że firma prowadząca prace na kanale zrzutowym w Mostach mogła nie stosować się do przepisów dotyczących używania środków chemicznych.
W zeszły czwartek (6 lipca) właściciel jednego z gospodarstw w Mostach zauważył dziwne zachowanie u hodowanych przez niego pszczół. Najpierw się przewracały, a później zaczęły umierać. Nigdy wcześniej nic podobnego w jego pasiece się nie działo.
Sprawą zainteresowało się Stowarzyszenie Ekologiczno – Kulturowe „Nasza Ziemia” z gminy Kosakowo.
I dodaje, że wszystko miało miejsce nie tylko w bliskości pasieki, ale i domów z ogródkami warzywnymi oraz drogi, którą nierzadko spacerują m.in. rodzice z dziećmi.
PEWIK Gdynia - firma, która zleciła działania w Mostach - poinformowała, że prace mające na celu uporządkowanie krzewów i roślin wzdłuż kanału wykonywane są na wyraźną prośbę gminy Kosakowo.
Tymczasem przeprowadzenie kontroli tego, co działo się w Mostach, zapowiedział Wojewódzki Inspektorat Ochrony Roślin i Nasiennictwa w Gdańsku. Pracownicy tej instytucji sprawdzą, czy nie doszło do spowodowania zagrożenia dla zdrowia lub życia ludzi oraz zwierząt.