26.06.2017 15:39 0 Redakcja/TTM

Przed śmiercią uchroniła ich kaszubska tradycja

TTM

Kaszubską tradycję można interpretować w dowolny sposób, warto też ją promować. Udowodnili to chórzyści z Luzina i aktorzy z Wejherowa, którzy w scenerii rodem z fantastycznych filmów katastroficznych zaprezentowali ścinanie kani.

Nadbałtycka plaża, szum fal i świst wiatru. Na to, że woda i piasek skażone są opadem radioaktywnym, wskazuje tylko ubiór tych, którzy przetrwali apokalipsę. Grupa ubranych w skafandry ochronne ludzi walczy o przeżycie, w czym pomóc ma tradycja kaszubska. W takiej scenerii aktorzy Teatru Zymk i artyści z chóru Lutnia z Luzina zaprezentowali w Dębkach stary kaszubski obrzęd, tzw. ścinanie kani.

  • Postapokaliptyczny scenariusz pokazuje, że nasze kaszubskie zwyczaje można interpretować w najróżniejszy sposób – zaznacza Adam Hebel, reżyser i kierownik Teatru Zymk. - Kania, która musi być ścięta, by zniszczyć wszelkie zło, ma pomóc w odnalezieniu się w nowej rzeczywistości tym, którzy przeżyli apokalipsę.

TTM TTM TTM TTM TTM TTM TTM TTM TTM TTM TTM TTM TTM TTM TTM

Kania, ptak z rodziny jastrzębiowatych, jest bowiem przedchrześcijańskim symbolem kary za grzechy. Jak wyjaśnia Tomasz Fopke, dyrektor wejherowskiego muzeum i jednocześnie dyrygent chóru Lutnia z Luzina, dawniej na Kaszubach właśnie na to zwierzę wioski zrzucały swe przewinienia, po czym ścinano mu głowę. Później tę rolę wziął na siebie Chrystus, który za ludzkie grzechy dał się ukrzyżować.

  • Każda okazja jest dobra, by promować naszą tradycję – kwituje Fopke.

Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...