Urzędnicy dostają setki skarg, 'nęka' ich wejherowianin

Władze Wejherowa skierowały do prokuratury sprawę skarg, które masowo zalewają urzędnicze biurka. Problem w tym, że są wysyłane przez jednego mieszkańca, a ich ilość paraliżuje pracę ratusza. Pracownicy magistratu uważają, że są nękani.

Prokuratura sprawdzi, czy notorycznie wysyłanie przez mieszkańca Wejherowa skarg dotyczących dwóch tematów, nie utrudnia pracy miejscowego urzędu miejskiego. Chodzi o dobór karmy dla wolno żyjących w mieście kotów. Wejherowianin uważa, że jest ona źle dobrana. Druga sprawa dotyczy ochrony migrujących żab na osiedlu Fenikowskiego. Mieszkaniec twierdzi, że samorząd zaniedbuje swoje obowiązki, dlatego społecznik od lat przysyła do urzędników pisma, na które urzędnicy muszą odpowiedzieć w określonym terminie. A jest ich niemało, bo w ostatnim okresie wpłynęło ponad 130 skarg.

• Gdyby na te skargi nie były udzielane odpowiedzi albo gdyby ich autor poruszał jakieś nowe kwestie, to byłoby zrozumiałe. Ale to są ciągle te same pytania, czasem rozszerzone, zmodyfikowane. Za każdym razem musimy na nowo zbadać sprawę, pochylić się nad nią, udzielić odpowiedzi. Sytuacja jest trudna, dlatego postanowiliśmy poinformować organy o utrudnianiu pracy i nękaniu urzędników – zaznacza Beata Rutkiewicz, zastępca prezydenta Wejherowa.

Czy prokurator ostatecznie zdecyduje się na wszczęcie śledztwa w tej sprawie, tego jeszcze nie wiadomo. Zawiadomienie zostało wystosowane pod koniec maja. Natomiast wiceprezydent Rutkiewicz, odnosząc się do skarg mieszkańca zapewniła, że są one bezzasadne, a miasto wypełnia swoje obowiązki względem zwierząt zgodnie z prawem.