Dziesięcioletni Piotrek i dwunastoletni Patryk zachowali zimną krew, choć z babcią nie było już kontaktu. Pani Janina mieszka w Wejherowie z wnukami i tylko dzięki temu mogła liczyć na pomoc. Chłopcy zorientowali się, że sytuacja jest niebezpieczna – znali numery alarmowe, pogotowie nie odpowiadało, więc wykręcili 112. Dzięki szybkiej reakcji uratowali życie swojej babci.
Nie raz już się coś takiego stało, ale tym razem bardzo poważnie. Obsunęłam się z łóżka, to tak przyjdzie w jednej chwili, osłabienie i już nie ma rady – opowiada pani Janina Derenda, która choruje na cukrzycę.
Zadzwoniliśmy pod 999, ale nie działało, to zadzwoniliśmy pod 112. Podaliśmy adres i ściskałem babcię za rękę, żeby nie straciła przytomności – relacjonuje Patryk Cirocki, wnuk.
Przyczyną osłabnięcia, do którego doszło w minionym tygodniu, była hipoglikemia. W tak nagłej sytuacji nie pomogą leki dostępne w domu, a jedynie dożylny zastrzyk z glukozy. Chłopcy zauważyli nietypowe zajście, poinformowali o sytuacji odpowiednie służby i nie pozwolili babci całkowicie stracić przytomności. Ostatecznie pomocy seniorce udzielili ratownicy z wejherowskiego szpitala, a personel lecznicy postanowił nagrodzić braci.
Młodzi ratownicy w nagrodę otrzymali od szpitala dyplomy i kaski rowerowe. Niespodzianką była przejażdżka karetką, która wywarła na chłopcach ogromne wrażenie.
Ratownicy mówią wprost, takich zachowań w społeczeństwie brakuje, a młodzi wejherowianie mogą być wzorem, ponieważ egzamin praktyczny zdali na piątkę.