19.02.2018 12:10 0 mike/TTM

Krwiodawcy w Luzinie po raz kolejny nie zawiedli

Fot. TTM

W niedzielę (18 lutego) w Luzinie odbyła się kolejna odsłona akcji „Pomaganie mamy we krwi”. Tym razem krew była zbierana dla trzyletniej Liliany, która choruje na białaczkę. Frekwencja dopisała i łącznie udało się zebrać ponad 37 litrów krwi.

Już od godziny 9:00 przed kaplicą Matki Boskiej Różańcowej w Luzinie na krwiodawców czekały dwa mobilne punkty poboru krwi. Łącznie w akcji wzięło udział 108 osób, z czego 83 oddały krew. Łącznie udało się uzyskać ponad 37 litrów krwi.

Takie zbiórki realnie przekładają się na ratowanie życia. Jest to krew, którą możemy wydawać do szpitali. Akcje w Luzinie cieszą się dużym powodzeniem. Nawet przy ujemnych temperaturach, zawsze jest tutaj dużo dawców – mówi Kamila Pawlik, lekarz z Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Gdańsku.

I rzeczywiście, do zbiórek w Luzinie nie trzeba nikogo szczególnie zachęcać. Mieszkańcy gminy, ale też innych miejscowości, chętnie przyjeżdżają, by podzielić się krwią.

Sama mam dwójkę dzieci i trochę inaczej patrzę na takie akcje – mówi pani Patrycja, mieszkanka Robakowa. – Nie ma dla mnie wytłumaczenia, że jest zimno czy jestem zmęczona po pracy. Po prostu pomagamy innym dzieciom. Nie czuję żadnego strachu. Zarejestrowałam się też jako dawca szpiku. To chyba moja najlepsza decyzja – dodaje.

Należy ludziom pomagać, to znakomity pomysł. Po każdym oddaniu krwi czuję, że zrobiłem coś dobrego – mówi pan Jacek z Luzina.

Fot. TTM Fot. TTM Fot. TTM Fot. TTM Fot. TTM Fot. TTM Fot. TTM Fot. TTM

Wprawdzie centrum krwiodawstwa nigdy nie odmówi krwi potrzebującemu biorcy, ale konieczne jest zapewnienie rezerw magazynowych. Jest to możliwe m.in. dzięki takim akcjom, jak ta w Luzinie.

Takie akcje motywują ludzi. Później mamy większą liczbę dawców. Często zdarza się tak, że jeśli jakaś osoba odda krew na określony cel, zostaje już dawcą na stałe. Dzięki temu możemy gromadzić krew w magazynach – potwierdza Kamila Pawlik.

Niedzielna zbiórka była dedykowana trzyletniej Lilianie. Rodzice o chorobie córki dowiedzieli się dość wcześnie.

Córeczka zaczęła gorączkować bez żadnej wyraźnej przyczyny. Pojechaliśmy na badanie krwi, później otrzymaliśmy telefon, żebyśmy przyjechali je powtórzyć, bo wynik nie zgadza się z poprzednim, sprzed miesiąca. Po drugim badaniu rezultat był taki sam – bardzo mała liczba płytek. Od razu udaliśmy się do lekarza rodzinnego, który skierował nas do akademii medycznej – opowiada Aneta Ojowska, mama Liliany.

Niestety, na Oddziale Hematologii Gdańskiego Uniwersytetu potwierdzono, że dziewczynka choruje na ostrą białaczkę. Od drugiej doby w szpitalu rozpoczęto jej intensywne leczenie. Liliana przebywa w szpitalu od 11 grudnia 2017 roku.

Miała już 33 wlewy chemii, w tej chwili czeka na jeszcze jedną. Ogólnie ma się bardzo dobrze, jest bardzo pogodnym dzieckiem. Nie widać po niej, że coś ją boli. Miejmy nadzieję, że będzie tak dalej – podsumowuje z nadzieją pani Aneta.


Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...