13.11.2017 18:30 35 Redakcja
Mieszkańcy posesji zlokalizowanych na styku powiatów puckiego oraz wejherowskiego nie mają łatwego życia. Ich domy są systematycznie zalewane, bo woda nie ma gdzie uchodzić. Po interwencji jednego z mieszkańców Dębogórza jest szansa na poprawę tej sytuacji.
Rafał Grubba mieszka w Dębogórzu-Wybudowaniem, dosłownie na granicy powiatu puckiego i wejherowskiego. Właściciele tamtejszych posesji mają problem z zalegającą w okolicy wodą, której nadmiaru nie odbierają zaniedbane rowy. Nie bardzo wiedzą jednak, do kogo powinni zgłosić się po pomoc. Woda, która spływa na otaczające ich domy ziemie, pochodzi bowiem z Rumi, Redy, a nawet z Gdyni.
– Fundamenty mamy namoknięte, wodę wylewamy z domów wiaderkami – opisuje pan Rafał. – Wysłałem prośbę o zajęcie się sprawą, gdzie tylko się da: do urzędu w Rumi, Redzie, gminy Kosakowo i do instytucji odpowiedzialnych za sprawy wodne - wylicza.
Mieszkaniec Dębogórza poruszył sprawę także na Facebooku. Problemem zainteresował się Michał Pasieczny, burmistrz Rumi, który poprosił o przesłanie do urzędu materiałów dotyczących uciążliwości.
Do tej pory spośród instytucji, do których podobne pisma trafiły, tylko jedna udzieliła odpowiedzi. Jej autorem jest Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych Województwa Pomorskiego w Gdańsku Terenowy Oddział w Redzie.
– W bieżącym roku w ramach konserwacji przewidziano okoszenie skarp kanału na całej jego długości oraz hakowanie roślin korzeniących się w dnie kanału na odcinku od skrzyżowania ulic Łąkowej i Dębogórskiej do skrzyżowania drogi wewnętrznej elektrociepłowni z ul. Żarnowiecką. Planowane prace mają na celu zapewnienie swobodnego spływu wód oraz zabezpieczenie przed wylewem wody na przyległe użytki rolne zlokalizowane wzdłuż kanału Konitop Leniwy – poinformował Eugeniusz Miotke, kierownik TO Reda. - Natomiast ewentualne hakowanie lub odmulenie pozostałej części kanału, czyli od skrzyżowania ulic Łąkowej i Dębogórskiej do ujścia rzeki Zagórskiej Strugi, będzie możliwe w 2018 roku - dodał.
– Zawsze to coś, choć w tej odpowiedzi konkretów nie ma, a póki co, jesteśmy zdani na to, czy będzie padało, czy nie – komentuje Rafał Grubba. I zapowiada, że nadal będzie zabiegał w urzędach o zajęcie się sprawą.