09.06.2017 08:38 0 Redakcja

'Mam bombę' – zażartował, zapłaci pół tysiąca złotych

fot. MOSG

Momentalnie zareagowali pogranicznicy, gdy tylko dowiedzieli się, że jeden z pasażerów na gdańskim lotnisku może mieć przy sobie bombę. Okazało się, że mężczyzna żartował. Interwencja zakończyła się nałożeniem mandatu, nie był to jednak odosobniony incydent.

W dobie, kiedy media coraz częściej informują o zamachach bomowych w Europie, żartowanie z tego tematu nie należy do odpowiedzialnych zachowań. A już na pewno na takich żartach nie znają się przedstawiciele służb bezpieczeństwa, co pokazali 6 czerwca na gdańskim lotnisku.

  • Podczas odprawy bagażowej na odlot samolotu do Norwegii mieszkaniec województwa kujawsko – pomorskiego powiedział, że w jego bagażu jest bomba – relacjonuje kpt. SG Andrzej Juźwiak, rzecznik prasowy Komendanta Morskiego Oddziału Straży Granicznej w Gdańsku. - Pracownik lotniska informację o bombie natychmiast przekazał straży granicznej. Funkcjonariusze prześwietlili bagaż i poddali mężczyznę kontroli bezpieczeństwa, nie znajdując ani w bagażu, ani u pasażera żadnych materiałów wybuchowych.

Jak się okazało, 36-latek swoje zachowanie tłumaczył… żartem. Pogranicznicy jednak nie tryskali humorem i wypisali żartownisiowi 500-złotowy mandat.

To nie pierwszy tego typu przypadek na lotnisku w tym roku. W kwietniu specyficznym poczuciem humoru popisał się 22-latek, również mieszkaniec województwa kujawsko-pomorskiego.

  • Po przylocie z Warszawy do Gdańska krzyknął na lotnisku, że ma dwie bomby. Już po chwili leżał skuty kajdankami przez funkcjonariuszy Straży Granicznej. Był nietrzeźwy, miał przeszło promil alkoholu w wydychanym powietrzu – przypomina kpt. SG Juźwiak.

Gdy żartowniś wytrzeźwiał, również otrzymał mandat w wysokości 500 złotych.


Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...