24.06.2016 16:00 0 Redakcja
Sołtys, łowczy, sędzia oraz kat wspólnie mieli wykonać wyrok śmierci poprzez ścięcie czarownicy zaklętej w ptaka. Artyści połączyli kilka odłamów sztuki, by wskrzesić w ten sposób pradawny zwyczaj ścinania kani, czyli zabijania za grzechy, które dotknęły lokalną społeczność. Ostatecznie, wbrew wszystkim zapowiedziom, wyroku nie wykonano. Wyjątkowe widowisko odbyło się w czwartek (23 czerwca) na wejherowskim rynku.
Ścinanie kani to pradawny kaszubski zwyczaj, przedstawiany w formie widowiska. Dawniej, spośród mieszkańców miejscowości, wybierano pierwszoplanowe postaci, m.in. sołtysa, łowczego, sędziego, kata i rakarza. Ich zadaniem było złapanie ptaka kani, symbolu wszelkiego zła i grzechu, oskarżenie zwierzęcia oraz wykonanie na nim wyroku śmierci poprzez ścięcie szablą lub toporem.
Jak podkreślają organizatorzy przedsięwzięcia, przez 2000 lat wiele się jednak zmieniło, dlatego obecnie ścięcie bywa tylko symboliczne. Co więcej, w przypadku Wejherowa, kania została przedstawiona w formie obrazu, a wyroku w ogóle nie wykonano.
Warto wspomnieć, że w ramach zapowiedzi wydarzenia, wśród lokalnej społeczności pojawiły się liczne krytyczne głosy. Niektórzy oceniali przedsięwzięcie jako brutalne, niehumanitarne i archaiczne.
Wydarzenie zostało zorganizowane przez Muzeum Piśmiennictwa i Muzyki Kaszubsko-Pomorskiej w Wejherowie, Fundację im. ks. prof. Włodzimierza Sedlaka oraz Teatr Zymk.