20.04.2015 12:13 0 Ryszard Wenta

Horror na skrzyżowaniu ulic Gdańskiej i Orzeszkowej

W 2014 roku liczba kolizji oraz wypadków na skrzyżowaniu drogi krajowej nr 6 z ulicą Orzeszkowej w Wejherowie wzrosła… niemal pięciokrotnie. Wszystko po pojawieniu się w tym miejscu kamer, o których instalację wnioskował prezydent Wejherowa - Krzysztof Hildebrandt.

Przypomnijmy, że o zainstalowanie na skrzyżowaniu drogi K6 z ulicą Orzeszkowej rejestratora przejazdu na czerwonym świetle wnioskował Prezydent Wejherowa. Jeszcze 29 marca 2013 roku wystąpił z pismem do Głównego Inspektora Transportu Drogowego. W uzasadnieniu napisano, że w ciągu 3 lat (2010-2012) odnotowano na tymże skrzyżowaniu 27 zdarzeń drogowych, a więc średnio 9 kolizji i wypadków rocznie w obu kierunkach. Te liczby - zdaniem wnioskującego - miały przemawiać za tym, iż miejsce to zagraża uczestnikom ruchu drogowego.

30 września 2013 roku Instytut Badawczy Dróg i Mostów podpisał umowę z prezydentem Krzysztofem Hildebrandtem. Miasto Wejherowo zobowiązało się zapłacić IBDG wynagrodzenie w wysokości 160 tys. zł tytułem ryczałtowej stawki. Wdrożenie pilotażowego systemu ustalono na 17 grudnia 2013 roku. Od tego momentu rozpoczął się prawdziwy horror. Tylko w 2014 roku liczba kolizji oraz wypadków na skrzyżowaniu ulic Gdańskiej i Orzeszkowej w Wejherowie wzrosła… niemal pięciokrotnie! Z 9 kolizji i 1 wypadku w 2013 roku do… 44 kolizji i 1 wypadku w 2014 roku.

Efektem intencji, której w zamyśle przyświecało poprawienie bezpieczeństwa okazało się paradoksalnie doprowadzenie do skrajnego niebezpieczeństwa. Ten lawinowy wzrost kolizji spowodował reakcję Głównego Inspektora Transportu Drogowego, który 30 czerwca 2014 roku wystąpił do prezydenta Krzysztofa Hildebrandta z wnioskiem o usunięcie kamer rejestrujących przejazd na czerwonym świetle.

  • Podstawą wydania nakazu jest analiza wykonana przez pracowników Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju, w wyniku której ustalono, że od momentu zainstalowania przedmiotowego urządzenia w okresie od 1 stycznia do końca kwietnia 2014 roku w omawianej lokalizacji miał miejsce dynamiczny wzrost liczby zdarzeń drogowych. Zgodnie ze statystykami, w okresie poprzedzającym instalację stacjonarnego urządzenia rejestrującego (od początku 2010 r. do końca kwietnia 2013 r., tj. 3 lata i 4 miesiące) odnotowano w okolicy tego skrzyżowania 29 zdarzeń drogowych, Natomiast w pierwszych 4 miesiącach 2014 roku zarejestrowano już na tym skrzyżowaniu 13 zdarzeń drogowych. Zatem nie zostało spełnione podstawowe założenie instalacji urządzenia, czyli poprawa bezpieczeństwa ruchu drogowego - napisał Główny Inspektor Transportu Drogowego w piśmie z dnia 30 czerwca 2014 roku, które skierował do prezydenta Krzysztofa Hildebrandta.

Władze Miasta Wejherowo zignorowały nie tylko to wezwanie, ale też postulaty kierowców i mieszkańców. Równocześnie Instytut Badawczy Dróg i Mostów wyjaśnił, że właścicielem urządzeń rejestrujących jest Urząd Miasta Wejherowo. Do kasy samorządowej wpływają też należności z tytułu wystawionych mandatów. Wystawiono ich już kilkanaście tysięcy.

Ubocznym efektem ciągle rosnącego zagrożenia na skrzyżowaniu ulic Gdańskiej i Orzeszkowej okazało się zamontowanie znaków ograniczających prędkość na terenie od granic Redy do Gościcina do 50 km/h. Poprzednio dopuszczalna prędkość na tych odcinkach wynosiła 70 km/h.

  • Widać, że naszych władz nie interesuje, ile ludzi zostanie kalekami. Chyba ktoś musi w końcu zapłacić najwyższą cenę. Kiedy jeżdżę przez to skrzyżowanie to przyśpieszam i to normalny odruch osoby, która wie o tej pułapce, żeby nie załapać się na pomarańczowe światło i mandat. Uważam, jak chyba wszyscy, że jest to maszynka do robienia pieniędzy - stwierdza jeden z zapytanych kierowców.

TEKSTY W DZIALE REPORTER MIEJSKI PUBLIKUJĄ CZYTELNICY PORTALU NADMORSKI24.PL


Czytaj również:

Komentarze

W trakcie ciszy wyborczej dodawanie i przeglądanie komentarzy jest zablokowane.