29.08.2014 10:32 2

Co skrywają gdyńskie podziemia?

Niemcy w czasie II wojny światowej stworzyli w Gdyni ogromny system kilometrowych podziemnych korytarzy, znaczna część z nich jest nadal niedostatecznie poznana i zbadana.

Tylko niektórzy gdynianie zdają sobie sprawę z tego jak ogromna sieć bunkrów, umocnień czy podziemnych przestrzeni znajduje się pod ich stopami. Całym systemem bunkrów pokryte są Babie Doły czy Oksywie, czyli strategiczne punkty obrony w czasie II wojny światowej. Znane są przypadki, gdy firmy kanalizacyjne podczas swoich prac napotykały podziemne przestrzenie. Niestety szybko je zamurowywano.

  • W Dzielnicy Obłuże znajduje się opuszczona podziemna baza paliwowej Marynarki Wojennej III Rzeszy. To prawdopodobnie największy podziemny obiekt w Gdyni: kilometry tuneli technicznych na dwóch poziomach, podziemna maszynownia, elektrownia, zbiorniki paliwa okrętowego, które po wojnie zaadoptowano na garaże dla ciężarówek. Nieopodal znajdują się również podziemne zbiorniki wody o pojemności 2000 metrów sześciennych. W Dzielnicy Babie Doły, kilkanaście metrów od przystanku autobusowego zachowała się podziemna hala, w której montowano torpedy. W pobliskim lesie można znaleźć interesujące podziemne korytarze w kształcie zygzaka, tzw. szczeliny przeciwlotnicze. Podczas bombardowań służyły jako schrony dla niemieckiej załogi. Były to bezpieczne kryjówki, ponieważ łamany kształt korytarza zmniejszał prawdopodobieństwo trafienia oraz chronił przed odłamkami i podmuchem fali uderzeniowej. Kilka podobnych obiektów można spotkać w innych miejscach Gdyni, m.in. na terenie zakładów rybnych przy ul. Hutniczej – twierdzi Michał Szafrański ze Stowarzyszenia Gdyński Klub Eksploracji Podziemnej.

Niewielu mieszkańców trójmiasta wie na przykład, że pod popularnym klubem U7, a dokładniej pod milicyjnymi niegdyś garażami znajduje się kilka pięter podziemnych sal.

Podziemia od wielu lat kuszą wielbicieli historii, jednak ich zwiedzanie jest dosyć niebezpieczne. Wiąże się z wieloma zagrożeniami od gryzoni począwszy, a skończywszy na pułapkach zastawionych przez dawnego wojennego wroga.

Pośród zagadek dotychczas nie rozwiązanych są na przykład podziemia dawnego szpitala wojskowego, który mieścił się przy ulicy Morskiej w Gdyni. Dawniej natrafiono na podejrzany ślad w podłodze. Zauważyć można było, że ktoś w pośpiechu zalewał właz, a na nim znajdował się odcisk niemieckiego buta oficerskiego. Według niesprawdzonych dotąd informacji znajdują się tam rozległe podziemia.

Również Rosjanie próbowali zniszczyć wejścia do obiektów. Wiadomo, że zasypano mnóstwo schronów szczelinowych w Gdyni. Ich opróżnienie byłoby dzisiaj jednak zbyt kosztowne.

Bardzo popularnymi niegdyś obiektami były sztolnie przeciwlotnicze, które pełniły rolę schronów. W Gdyni może ich być nawet kilkanaście. Ich największą liczbę naliczono nieopodal Działek Leśnych, Wzgórza Św. Maksymiliana czy Oksywia.

  • Do najciekawszych obiektów można zaliczyć sztolnie przeciwlotnicze, czyli schrony tunelowe wydrążone metodą górniczą na głębokości od kilkunastu do kilkudziesięciu metrów. Najdłuższa liczy wraz z odgałęzieniami prawie dwa kilometry długości i według naszych ustaleń, to największy tego typu obiekt w Polsce północnej – twierdzi Michał Szafrański.

Nie wiadomo ile takich tuneli mieści się pod Gdynią. Stowarzyszenie Gdyński Klub Eksploracji Podziemnej zbadało dotychczas cztery, a wie o istnieniu sześciu innych tego typu obiektów. Znalezienie do nich wejścia nie jest jednak łatwą sprawą.

  • Po wojnie tunele zostały zinwentaryzowane przez wojsko oraz Terenową Obronę Przeciwlotniczą i część z nich przeznaczono na schrony dla ludności, jak np. tunel pomiędzy ul. Witomińską i Olsztyńską oraz przy ul. Harcerskiej. Te dwa obiekty do dziś zresztą figurują na specjalnej ewidencji budowli przewidzianych do wykorzystania na wypadek podwyższenia gotowości obronnej państwa. Pozostałe, które uznano za nieprzydatne, zabezpieczono poprzez zasypanie wejść - na tyle skutecznie, że po latach nie można ich odnaleźć. W najbliższym czasie planujemy zbadanie tunelu przy ul. Słupeckiej. Znamy lokalizację jednego z wejść i prowadzimy aktualnie rozmowy z właścicielem terenu. Bardzo wiele interesujących budowli z czasów II wojny światowej jest położonych na terenach wojskowych: na Oksywiu, Babich Dołach, Grabówku. Mamy nadzieję, że kiedyś będzie możliwe ich udokumentowanie – uważa Michał Szafrański.

W ciągu tylu lat po zakończeniu działań wojennych pojawiło się wiele legend, a wśród nich ta o niemieckich żołnierzach, odkrytych w jednym z inwentaryzowanych bunkrów. Jego odkopywanie trwało kilkanaście dni i nocy, a gdy się to w końcu udało, na zewnątrz wyszedł człowiek w szczątkach niemieckiego munduru.

  • Twarz miał bielsza od kartki papieru! Oczy przewiązano mu ciemna opaską. Zapytał po niemiecku: "Polacy, czy Rosjanie?" Ktoś odpowiedział, że Polacy. Wtedy jeniec odetchnął z ulgą. Zapytał jeszcze, czy wojna już się skończyła. Następny Niemiec spojrzał w słońce. Upadł na ziemię i zmarł. Tego pierwszego przewieziono do szpitala. Przed śmiercią zdążył jeszcze opowiedzieć, co działo się pod ziemią. Rosjanie otoczyli bunkier. Przez tydzień nikogo nie wpuszczano do środka. Ponoć w podziemiach znaleziono jeszcze 15-17 ciał, a bunkier wybudowany był jako magazyn żywnościowy. Na początku pewnie działał jeszcze wewnętrzny agregat i świeciły lampy. Potem pozostały tylko świece. Zapas na lata, podobnie jak żywności i wody – czytamy relację książki Bunkier Umierającego Słońca na jednym trójmiejskich forum.

Po tygodniu udało się wejść do środka ekipie inwentaryzacyjnej. Ta zobaczyła plątaninę podziemnych korytarzy. Pośród nich znajdowała się kaplica. Okazało się, że Niemcy zostali uwięzieni w bunkrze w ostatnich dniach walk. Jedna z bomb spowodowała zasypanie włazu wejściowego.

Żołnierz, który przeżył opowiadał, że uwięzieni urządzili w lochach własne państwo. Prowadzili prywatną wojnę, walcząc na śmierć i życie. W jednym z pomieszczeń składano ciała zabitych i zmarłych.

Inną ciekawostką może być przekazywana z ust do ust legenda o kolejce wąskotorowej, mieszczącej się na Wzgórzu Świętego Maksymiliana.

  • Podziemna kolejka wąskotorowa, którą można było przejechać spod kościoła na wzgórzu Św. Maksymiliana do samej plaży - kiedyś pisał o tym Wieczór Wybrzeża i tak powstała żywa do dziś legenda. Tunel z szynami kolejki wąskotorowej co prawda istnieje, ale kończy się w ogródku przy ul. Legionów. Chyba najwięcej legend powstało wokół schronów przy ul. Morskiej, na terenie dawnej stacji Technicznej Obsługi Samochodów. Cechą wspólną tych opowieści jest tajemniczy tunel, który według różnych wersji ma prowadzić do jednostki wojskowej, w okolice cmentarza na Leszczynkach, pod ulicę Morską, pod pobliski budynek PZU lub… łączyć się z tunelem przy ul. Witomińskiej. W rzeczywistości tunel istnieje, ale według wstępnych badań ma kilkaset metrów długości – twierdzi Michał Szafrański.

Jak widać Gdynia ma wiele tajemnic. Te opisane w artykule z pewnością są tylko niewielką częścią do jakiej udało się dotrzeć i opisać.


Czytaj również:

Trwa Wczytywanie...